sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 3


- Coś mi się wydaje, że komuś wpadłaś w oko, ślicznotko. - szepnęła Amelii, Rose. Ta tylko się zaczerwieniła i szturchnęła ją w bok. Wiedziała, że podoba się chłopakom, ale co z tego, jak nic z tego nigdy nie wychodzi? Popatrzy się, popatrzy, a potem, jak wyjdą, to koniec tego 'love story'. Jednak uśmiechnęła się lekko do chłopaka, ten odwzajemnił uśmiech.
- No, więc co Was sprowadza do Londynu? - zapytał się Louis, spoglądając na dziewczyny.
- Wiesz... Można nas nazwać turystkami. Bardzo polubiłyśmy to miejsce i przylatujemy tutaj, mniej/więcej na 11 miesięcy w roku. - powiedziała brunetka, pisząc coś na komórce.
- Szanowna pani chciała powiedzieć, że tutaj mieszkamy. - odparła Amy.
- Naprawdę? - zainteresował się Harry - A gdzie, jeżeli można wiedzieć?
- Westminster School.
- Mieszkacie w internacie czy czymś takim? - zapytał się ponownie.
- Nie, nie, nie! - włączyła się do rozmowy Rose. - Proszę Cię, nie wytrzymałabym w takich klitkach. - wzdrygnęła się - Mamy własne mieszkanie. A tymczasem na nas już czas.
- Fajnie, że wymieniliśmy się tymi walizkami. Nie jestem pewna czy wyglądałabym korzystnie w Twoich ciuchach. - powiedziała, wstając Amy, uśmiechnęła się do nich i ruszyła z przyjaciółką do drzwi.

Po wyjściu dziewczyn

Chłopcy byli wyraźnie oczarowani dziewczynami. Dopiero po ich wyjściu i zniknięciu za rogiem dotarło do nich, że nie mają na nie żadnych namiarów. Każdy z nich był wkurzony, bardziej czy mniej, żałowali, że nie poprosili o numer, adres, cokolwiek.
- Laski, laski i po laskach. - powiedział zawiedziony Niall.
- Trzeba było podrzucić im znowu coś swojego! - uśmiechnął się Liam. - Słuchaj, nic nie jest jeszcze stracone. W końcu Londyn ma tylko 8 milionów mieszkańców.
- Jak zawsze zabawnie, Liam. - mruknął Zayn, który przez całe spotkanie raczej się nie udzielał.

DWA DNI PÓŹNIEJ

Dziewczyny też się spostrzegły, że nie miały żadnych namiarów na chłopaków. Co tu mówić, nie byli brzydcy, a poza tym byli bardzo sympatyczni i polubiły ich. Jednak one żyły swoim życiem, nie przejmowały się tym aż tak bardzo... Na głos. Bo cały czas, samym sobie wygarniały to, że nie wiedzą jak się z nimi skontaktować. Dzisiaj postanowiły, że pójdą na najzwyklejszy spacer po Hyde Parku. Zostało im jeszcze kilka tygodni wakacji, chciały z nich korzystać.
Uwielbiały tak 'czilałtować', a że w parku było bardzo spokojnie i ciepło, to uznały to za idealne miejsce na ten dzień.
- Co Ty na to, żebym poszła po jakiś jogurt mrożony lub coś takiego? Jest gorąąąąco. - powiedziała Amy.
- Tak! Idealny pomysł, oddam wszystko za coś zimnego. - westchnęła Rose, a po chwili zaczęła udawać, że się dusi. Blondynka uwielbiała to, jak jej przyjaciółka się wygłupia, więc wcieliła się w rolę superbohaterki, wskoczyła na ławkę i zaczęła ratować duszącą się... Gilgocząc ją!
- Ty już lepiej idź po te jogurty - powiedziała śmiejąc się brunetka.
- Już mnie nie chcesz? - ''obraziła się'' Amy - Okej, łaski bez! - krzyknęła i poszła w końcu po mrożonki. Kiedy już weszła do lokalu, który był usytuowany niedaleko, poza jogurtami, kupiła też kilka gazet. Tak dla przyjemności, żeby poczytać co się działo pod ich nieobecność. Już miała wyjść, kiedy sprzedawczyni krzyknęła, żeby poza czasopismami, wzięła też jedzenie.
- Dziękuję bardzo, haha! - krzyknęła do niej przez ramię, patrząc do tyłu i nagle wpadła na jakiegoś człowieka. - Jezu, sorry bardzo, znowu się zagapiłam, ale ze mnie frajerka - zaczęła szybko mówić i pochyliła się do dołu, żeby pozbierać gazety. Wyjęła też chusteczki z torebki, bo po jogurtach zostały plamy na podłodze, które trzeba było posprzątać. Jednak wyprzedził ją chłopak, na którego wpadła.
- Trzymaj, Twoje ga... - zaczął, jednak kiedy na nią spojrzał zamilkł na chwilę i uśmiechnął się - No widzę, że niezłe macie na razie przygody! - uśmiechnął się od ucha do ucha - Zgubiona walizka, potem rozlana kawa, teraz walające się wszędzie gazety i rozwalone jogurty.
- Taaaaaaaaa... - zająknęła się Amy. Cóż to była za niespodzianka - przed nią stał sam Zayn Malik, dla nieuważnych mulat, który cały czas na nią patrzył dwa dni wcześniej. Nie ma co ukrywać, Amy była zadowolona z takich, jak to ujął Zayn, przygód. Odwzajemniła uśmiech. - I życie od razu staje się bardziej kolorowe! - dziewczyna zaczęła gadać z niespodziewanym gościem i wyszli razem z jogurciarni z nowymi jogurcikami. Na dworze spotkała resztę zespołu, którzy byli niemniej zdziwieni.
- Zayn, widzę, że wyjście udane. - wyszczerzył się Louis.
- Sądzisz inaczej? - uśmiechnął się Zayn.
- Poza tym, widzę, że kolejna koszulka do wyprania - powiedział Harry, spoglądając na t-shirt przyjaciela, który był cały w mrożonym jogurcie i czekoladzie - Ja nadal na swoją czekam! Właśnie, gdzie jest pani praczka?
- Pani praczka zaraz tutaj się zjawi. - stwierdziła blondynka, wysyłając sms'a do Rose. - Ale na koszulkę nie liczyłabym... Rose jest tak bardzo utalentowaną panią domu, jak ja.
- Rozumiem, że koszulka będzie jeszcze pachniała różami i zapakujecie ją w złote pudełko? - uśmiechnął się zawadiacko Harry.
- Haha, tak, bardzo dobrze zrozumiałeś, co miałam na myśli.
- Juuuuż biegnę! - zza rogu wyłoniła się brunetka.
- Ty lepiej nie biegnij, bo choć droga jest równa, to i tak się wywalisz! - krzyknęła do niej Amy.
- No dobra, dobra, uspokój się. - powiedziała obrażona Rose. - Witam panów. - powiedziała i uśmiechnęła się głupkowato.
- Witamy panią! - rzekli chórem chłopcy.
- Siema, loczek, tak between, mam Twoją koszulkę. Wypraną, wyobraź sobie! - Rose podała wypraną, czyściutką koszulkę Harry'emu. Ten zdziwiony spojrzał na nią i powiedział:
- Nosisz ze sobą mój wyprany t-shirt? Ej, może Ty wiedziałaś, że wszyscy się spotkamy?
- ONA JEST CZAROWNICĄ! UWAŻAJCIE NA NIĄ! - krzyknęła Amy i wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko sama zainteresowana rzuciła znaczące spojrzenie przyjaciółce, ale po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Cóż... Wychodzi na to, że to nie jest przypadek! Jesteśmy na siebie skazani. - stwierdził Nialler. - Co wy na to, żeby dzisiaj wieczorem do nas przyjść? Robimy melanż, jakiego to miasto jeszcze nie widziało!
- Czemu nie? - powiedziała Amy. - Całkiem niezła propozycja. - rzekła i spojrzała na Zayna. - Tylko tym razem dajcie nam adres, bo nie wiem czy Rose ma na tyle magicznych zdolności, aby go wyczytać z gwiazd. ;)



___________

Powiem Wam, że szybko idzie, już trzeci rozdział. Jak się podoba? Zostawiajcie komentarze, to motywuje, moi drodzy!
 - N.

3 komentarze:

  1. Hej, bardzo fajny rozdział :) Blog bardzo mi się spodobał, dodaję do obserwujących i zamierzam śledzić dalsze przygody bohaterów <3 Pozdrawiam :)
    ____________________________
    letmefeeloursicklove1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Śietne opowiadnie :D Dodaje do obserwatorów i czekam na next <3

    PS: Jak będziesz mieć czas zaobserwuj czy przeczytaj http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń