niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 5


Rozdział 5

    W pewnym momencie muzyka z energicznej i klubowej  płynnie przeszła w bardziej romantyczną, powolną idealną by zatańczyć wolnego. Z początku wszyscy byli zaskoczeni zmianą, jednak po chwili zaczęli dostosowywać się do nowej melodii. Harry poczuł, że jest to jego szansa. Złapał Rose za rękę i przyciągnął ją jak najbliżej do siebie, położył ręce na jej talii, a ona owinęła swoje wokół szyi. Nie protestowała. "Jest moja" pomyślał loczek, następnie jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Lou, który szeroko otworzył oczy z niedowierzania. Hazza posłał mu spojrzenie w stylu "I co?" , a potem skupił się już tylko na swojej "dziewczynie do odznaczenia na liście". Była w niego zupełnie zapatrzona, a on bardzo dobrze wiedział jak to wykorzystać. Znał się na tym.

    Tymczasem Amy i Zayn nie widzieli świata poza sobą, kiwali się powoli, patrząc sobie w oczy, głusi na wszystko i wszystkich, którzy ich otaczali. Rose poczuła, że Zayn patrzy się na jej przyjaciółkę w zupełnie odmienny sposób niż loczek na nią. Nie wiedziała jeszcze, jaka jest tego przyczyna i na czym dokładnie polega różnica, ale dobrze wiedziała, że to z jej 'wybrankiem' jest coś nie tak. Chciała mu się wyrwać, nie pozwalać tak o mu się obejmować, ale nie potrafiła mu odmówić. Nie. Nie chciała mu się wyrwać. Chciała, żeby Harry patrzył na nią w ten sam sposób, jaki ciemnowłosy patrzy na jej najlepszą kumpelę. To w tym właśnie był problem.

   Louis czuł się bezradny, nie miał pojęcia co zrobić z tą całą sytuacją, jednak wiedział, że coś musi zrobić. Bał się, że jego przyjaciel jeszcze tej nocy zaciągnie ciemnowłosą, zupełnie upitą do łóżka. Nie chciał prowadzić z nim wojny, nic w tym rodzaju, w końcu Harry był jego najlepszym przyjacielem. Trudno było mu wymyślić coś genialnego, kiedy dość mocno już podpity Niall oraz jego batonik próbowali zmusić go do zatańczenia wolnego wraz z nimi. Nagle wpadło mu do głowy coś banalnie prostego.
-Idę coś zrobić z tymi smutami, chcę się bawić, a nie!- powiedział do Nialla, po czym zanurkował w tłumie falujących par
-No to zostaliśmy sami- zwrócił się blondyn do swojej czekoladki, po czym powrócił do tańca
Po chwili przepychania się Lou dotarł do DJ'a, którym o dziwo okazał się Liam. "Jeszcze lepiej, z nim mogę być nawet szczery"- pomyślał chłopak, po czym zwrócił się do tatuśka zespołu:
-Ej, stary, nie wiem skąd się tu wziąłeś ale mam sprawę.- opowiedział mu wszystko, a ten tylko kiwnął głową i od razu zmienił piosenkę na żywą. Kamień spadł z serca miłośnika marchewek, miał nadzieję, że to da mu chociaż chwilę czasu. Czuł, jednak, że to co złe, było już nieuniknione i to niestety nie była pocieszająca myśl. Louis już chciał wrócić na parkiet, kiedy Liam odezwał się do niego:
-Nie wracaj tam szybko. Hazza nie jest taki głupi i może skojarzyć jakieś fakty. Nawet pomimo niewątpliwego 'upojenia alkoholowego'.
-Już skojarzył jakieś fakty- usłyszeli głos za sobą, odwrócili się. Oczywiście był to nie kto inny jak Styles.- Co ty wyprawiasz Louis, do cholery? Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, czy wrogami, bo jakoś zakłócasz dzisiaj tę granicę?
-Rozumiem, że możesz być zły, ale ja...- loczek przerwał mu słowami:
-Ale co? Tak, ja też rozumiem, że mogę być zły. Właśnie wyrywam super laskę, a ty wszystko psujesz!
-Właśnie w tym problem! Super laskę. I co wyrwiesz ją na jedną noc, a potem zostawisz, jak całą resztę, tak? Koleś, widziałeś jak ona na ciebie patrzy? Powiem, ci szczerze, że oddałbym wszystko za to, żeby ona tak na mnie patrzyła. Ale nie! Lepiej zaciągnąć ją do łóżka, przelecieć i zranić. Nie uważasz, że to trochę niesprawiedliwe, wobec niej?
-Co to w ogóle za filozoficzny wywód? Powinieneś trochę wyluzować i przestać cały czas psuć mi zabawę, choćby z tego względu, że jesteś moim przyjacielem, bo widzę, że o tym fakcie chyba zapomniałeś.
-Żartujesz, prawda? Czy z tego powodu, że jesteśmy kumplami, mam ci pozwalać robić co chcesz? To nie na tym polega, twoje 'zabawy' zachodzą zdecydowanie zbyt daleko i ja nie będę ci ich ułatwiał. Możesz brać mnie na sumienie, ale uwierz mi na słowo- to nic nie da.
-Hej, Hazza, Lou ma rację- do dyskusji dołączył się Liam,  który przez cały czas przysłuchiwał się sprzeczce. Kłócący się już dawno zapomnieli o jego istnieniu, więc teraz spojrzeli na niego z zaciekawieniem i zdziwieniem- Wykorzystałeś już... no w każdym razie bardzo dużo dziewczyn. Nie czas czegoś zmienić? Normalnie nikomu bym czegoś takiego nie powiedział, ale teraz muszę. Nie zasługujesz na nią, bawisz się każdą, jakbyś nie był zdolny do jakichkolwiek głębszych uczuć niż pożądanie. Zachowujesz się jak jakiś pięciolatek w cukierni i to jest zwyczajnie żałosne. Oświeciłem Cię? Wydaje ci się, że "wyrywając laseczki" jesteś cool? Jeśli tak to źle ci się wydaje. Wiem, że żaden z nas nie zna jej za dobrze, ale myślę, że wystarczająco, żeby stwierdzić, że nie jest taką zwyczajną, rozkrzyczaną idiotką. Do tego jest wyjątkowo ładna. Eh, Harry naprawdę przepraszam cię za takie ostre słowa, nie chcę po tobie jeździć, czy coś, ale ktoś z zewnątrz musiał ci to powiedzieć... No, to chyba tyle z mojej strony.
-Hej, wiecie co? Mam inny pomysł, jak rozwiązać ten problem: pierdolcie się.- powiedział to z sarkastycznym uśmieszkiem, po czym odwrócił się i odszedł. Zastanawiał się nad tym co dzisiaj odwaliło tym dwóm. Nigdy nie krytykowali go za to jaki jest i za to co robi, no może czasem coś tam napomnieli, ale nigdy nie naskoczyli na niego, aż tak. Był tym naprawdę zdziwiony, jednak postanowił nie psuć sobie tym nocy. Chciał się od tego oderwać, musiał się od tego oderwać. Powrócił do tłumu tańczących i po chwili wypatrzył w nim Rosie. Ona również go zauważyła i uśmiechnęła się zapraszająco. Podszedł do niej i bez słowa złapał ją za rękę, po czym pociągnął za sobą przez zbiorowisko imprezowiczów. W końcu doszli do pustego korytarza, gdzie Harry się zatrzymał. Popatrzył na nią jeszcze raz i delikatnie popchnął na ścianę, a następnie objął ją w talii. Teraz ich twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów. Przez chwilę patrzyli po sobie, a potem Harry zbliżył swoje usta do jej i pocałował ją, na początku delikatnie, później coraz bardziej namiętnie. Jego dłonie zeszły trochę niżej, z satysfakcją stwierdził, że dziewczyna zadrżała pod wpływem jego dotyku. Poczuł, że to odpowiednia chwila,  ponownie złapał ją za rękę, pociągając za sobą. Wprowadził dziewczynę do pierwszego lepszego pokoju, po czym zamknął drzwi.

   Niall nie czuł się najlepiej, wypił trochę za dużo, a do tego skończyły mu się batoniki. Przypomniał sobie, że ma ich jeszcze kilka w swoim pokoju i postanowił sprostać trudnemu zadaniu, jakim było dostanie się tam. Przebił się przez tłum, dziwiąc się, że na przyjęcie przyszło, aż tyle osób, wszedł po schodach i udał się do końca całkowicie pustego korytarza. W końcu dotarł do drzwi, nacisnął klamkę, otworzył je delikatnie i... przeżył szok. Na jego łóżku leżała Rose, a na niej Harry, obściskiwali się, byli zajęci sobą i nie zauważyli blondyna... Nialler pomimo tego, że był dość nietrzeźwy zrozumiał sytuację. "Ale przypał, ale skurwiel"-pomyślał- "Lubię go, ale to skurwiel". Postanowił, że musi tu kogoś sprowadzić, nie myślał zbyt racjonalnie, więc wyadło mu się to najlepszym pomysłem. Pierwszą osobą, jaką chłopak spotkał na swojej drodze był Lou:
-Boże, Lou, jak dobrze, że jesteś. Chodź! Musisz to zobaczyć!
-To, czyli co?
-No chodź, nie ma czasu na wyjaśnienia!- Niestety, Louis sam się domyślił. W końcu była tylko jedna rzecz, która mogła go tak zaaferować. W tej samej chwili, zrozumiał, że było już za późno. Chłopcy po cichu podeszli do drzwi.
-Patrz.- szepnął blondyn. Podejrzenia Tomlinsona- potwierdzone. Lou miał tego dość, nic do niego nie docierało. "Co za dupek"- pomyślał i odszedł. Nie miał siły nawet tego komentować. Niall, jednak poczuł się w obowiązku coś z tym zrobić. Wszedł do pokoju dość cicho i wziął z komody batoniki, wychodząc z pokoju powiedział:
-Ooops! Przepraszam państwa!- po czym go opuścił.
-Cholera.- warknął Harry i podniósł się.
-Harr... - dziewczyna zaczęła, ale chłopak wyszedł z pokoju. Styles wiedział co chce zrobić, zobaczył tę osobę, którą chciał zobaczyć. Podszedł nerwowo do Nialla i zaczął:
-Stary, słuchaj, proszę Cię, niech to nie wyjdzie poza nas, okej? - zapytał z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
-Wiesz, bardzo chętnie, ale Lou już widział. - powiedział uśmiechnięty (i narąbany) Niall jedząc batonika.
-Cholera by go wzięła. - powiedział Harry i odszedł. - Boże, co ze mnie za idiota... - mruknął pod nosem i wrócił do pokoju, gdzie zostawił zdziwioną dziewczynę. Nadal siedziała na łóżku i kiedy spostrzegła Harry'ego uśmiechnęła się lekko. Ten wziął ją tylko za rękę i poszedł z nią w tłum. Kiedy już dotarli, zaczął tańczyć i szepnął jej do ucha:
-Tańczymy, jak gdyby nigdy nic. Niech to pozostanie naszą słodką tajemnicą, piękna. - i strzelił ten niesamowity uśmiech amanta. Szatynka nie umiała mu się oprzeć, tylko cicho powiedziała "Okej." i tańczyli nadal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz